wtorek, 12 października 2010

loosing grip

Jestem puzzlem z innej bajki, nie pasuję do tej układanki...

Wiem, ale czemu tak się dzieje... brak przywiązań, ba chęci żadnych, nie odnajduję się już w układzie, który kiedyś był mi bardzo bliski...wręcz wygodny. 

Jebnąć wszystko...let it be, just leave it... free yourself from unneeded bounds
  
Tak, dobre by to było, lecz mam jeszcze czas na zastanowienie się, za dużo empatii, za dużo wszystkiego, co tak naprawdę jest istotne. lecz nie ma żadnego związku z JA, aczkolwiek, taka maja... trzeba się wcisnąć tam gdzie się wyląduje na starcie, inaczej będzie...

Szczęśliwie?

hm, dobrze powiedziane, ale podstawowy bagaż trzeba mieć uzupełniony, coby zachować równowagę, no chyba, że jest to tylko taka mała walizeczka... 

można ją zgubić po drodze... patrz, już Ci się trochę rzeczy wysypało a nie jesteś w stanie ich podnieść...

Jednakże, zawsze można to zastąpić pseudo ważnymi substytutami, skoro to tylko RZECZ to nic istotnego się nie straciło, zawsze będzie jakoś, ważne żeby się połapać w odpowiednich chwilach.

Układanka się rozsypuje... nadejdzie czas na ponowne złożenie, zmianę układu, strategii, a jak nie to ...

let's go to the candy mountain, and find that filthy wretch, who stole your kidney, and your horn as well ^^







wtorek, 5 października 2010

tak ogólnie

tyle się działo ciekawych rzeczy, ale dopiero teraz mam szansę coś napisać.

Z trudem mi przychodzi wylewność tutaj, jakoś nigdy specjalnie nie uznawałam bloga za coś wartościowego - taki pamiętnik internetowy - no ale w sumie, łatwiej mi jest napisać niż wypowiedzieć się, nie zawsze znajduję odpowiednie słowa.

dzień 02.10 miał być dniem weselnym a okazał się być cytrynowo-czosnkowy, "zbieganie z górki jest jak czosnek z cytryną tylko szybciej, i bardziej z górki" :>

dużo śmiechu, radości dziecięcej, nic nadzwyczajnego - ale czemu? random był zbyt chaotyczny jak na mój gust.

dzień następny - dochodzenie co? jak? kiedy? i gdzie? Ogólne ogarnianie, lecz nazbyt chaotyczne i mało efektywne.

Odpłynąć - to cel, który może kiedyś osiągnę z małą pomocą małych rzeczy ^^ Jednakże, aby się wypełnił potrzeba niewielu istot, które wiedzą jak tańczyć.

Dziś natomiast pierwszy dzień zajęć - jak zwykle organizacja całego chaosu akademickiego, i jak na studia przystało zero porozumienia z małpkami z Opola/ a szkoda, bo się zapowiadało dosyć odpowiedzialnie a tu jednak stare znajome faile...


Szata się szyje, w dalszym ciągu dużo jej brakuje do finalnego przekazania właścicielowi, lecz projekty są w stanie konceptualnym, który się zmienia z minuty na minutę.


Jak dobrze pójdzie /mam nadzieję, że tak/ to będę pracować w księgarni - coś mi to przypomina.


Chaos w mej wypowiedzi jak zawsze jest obecny - nie zawsze są sposobności, czy też chęci. Czekam na jakąś idee, event chociażby, który by nadał dynamiki mojej istotce - oczka rozbiegane, za dużo obrazów, kolorkiiii.


P.S. jak ktoś by bardzo chciał niech mi zaoferuje komplet nowych pędzli i terpentynę^^ dźwięczna będę ^^ for sure